Ann Brashares - Wszystko razem

Data wydania: 8.11.2018
Wydawnictwo YA!


Sasha i Ray spędzają każde lato w starym domu na Long Island. Od dziecka wiele ich łączyło. Czytali te same książki, wędrowali tymi samymi piaszczystymi ścieżkami, jedli brzoskwinie z tego samego straganu, śmieli się przy tym samym stole w jadalni. Spali nawet w tym samym łóżku.


Sasha i Ray nigdy się nie poznali.



Tata Sashy był kiedyś mężem mamy Raya, wspólnie mieli trzy córki: perfekcjonistkę Emmę, piękną Mattie oraz ulubienicę Quinn. Małżeństwo jednak rozpadło się na dwie rodziny, z których każda pragnie zatrzymać stary dom dla siebie. Bez względu na to jak słodko-gorzkie wspomnienia się z nim wiążą.


Tego lata jednak losy Sashy, Raya i ich rodzeństwa splotą się w sposób, którego nie przewidziało żadne z nich...




Już na samym początku muszę napisać, że zwiodłam się na tej książce. Seria Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów naprawdę mi się podobała, zaciekawiła mnie, a Wszystko razem nie utrzymało tego poziomu.

Nie będę przybliżać Wam fabuły, bo mogłabym zdradzić odrobinę za dużo, więc posłużę się samymi ogólnikami. Książka pokazuje sytuacje dzieci w nowych rodzinach po rozwodzie rodziców. Ann Brashares użyła bardzo ciekawego zabiegu — umieściła Sashę i Raya w jednym pokoju, jednak nigdy nie byli w nim razem. Dzielą pokój, dom, wymieniając się cyklicznie, nigdy się nie spotkając. Jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam, więc to akurat element, który mi się spodobał. Narracja podzielona jest pomiędzy wszystkie dzieci, które pokazują, jak radzą sobie z życiem w złamanej rodzinie. Autorka każdemu z nich oddała głos, dzięki czemu możemy poznać każdego z nich, każdy ma zupełnie inne podejście do życia i rozwód inaczej wpłynął na ich psychikę i zachowania. Język autorki jest dokładnie taki, jak myślałam — lekki i prosty, nie ma zbędnych upiększeń. Autorka skupiła się na tym, by pokazać, jaki destrukcyjny wpływ mają tajemnice i wzajemna nienawiść rodziców do siebie. Na przykładzie tej rodziny widzimy, jak rodzice i ich zachowania niszczą dzieci i nawet tego nie zauważają. Ann Brashares posłużyła się tragedią i pokazała ją jako szansę na zjednoczenie rodziny pomimo różnic i błędów przeszłości. Książka naprawdę mi się dłużyła, nie mogłam się wciągnąć w czytanie, momentami byłam znudzona, może gdyby cała historia została opisana z perspektywy tylko Sashy i Raya to byłaby bardziej interesująca. Muszę jednak przyznać, że bohaterowie byli różnorodni, każdy pokazał inny charakter i odmienne problemy, z którymi się zmaga. Sama nie rozumiem więc dlaczego ta książka mnie do siebie nie przekonała, jest dobrze napisana, autorka miała ciekawą koncepcję, jednak coś nie zaskoczyło. Być może powodem jest to, że problem rozbitej rodziny nie dotyka mnie w żaden sposób a może to już nie ten wiek. 

Wszystko razem to książka, która z pewnością bardziej spodoba się młodszym czytelnikom. To historia dysfunkcyjnej rodziny z wielkimi problemami, ale książka opowiada przede wszystkim o tym, że warto spojrzeć poza czubek własnego nosa, porzucić żale i pomóc rodzinie w trudnych chwilach.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu YA!

2 komentarze:

  1. Ja od zapowiedzi nie miałam w planach tej książki, a jak już poczytałam opinie, że ciężko się połapać, to tylko się cieszyłam, że podjęłam taką decyzję. Niestety nie zbiera też pozytywnych opinii i jak widać jest tego powód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A naprawdę szkoda, bo pomysł dobry i wiem, że autorka potrafi :)

      Usuń

Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger