Bernard Cornwell - Zimowy monarcha

Bernard Cornwell - Zimowy monarcha


Data wydania: 22.05.2017
Wydawnictwo Otwarte


Gdy król Brytanii Uther żegna się z życiem, państwo ogarnia anarchia i nastaje niebezpieczny czas wewnętrznych podziałów. Armie saskie szykują się do najazdu na pogrążającą się w chaosie Brytanię.

Tylko Artur może powstrzymać saksońską furię i zapobiec upadkowi kraju. Jego dłoń dzierży wyjątkowy miecz – Excalibur, dar od czarownika Merlina, ale jego waleczne serce przepełnia miłość do Ginewry piękniejszej od wszystkich kwiatów. Czy przeznaczeniem Artura będzie zwycięstwo?





Merlin powtarzał zawsze, że los jest nieubłagany. 
Życie to igraszka bogów i próżno szukać sprawiedliwości. 
Trzeba nauczyć się śmiać, powiedział mi kiedyś, 
bo inaczej można zapłakać się na śmierć.



Gdy zobaczyłam ten tytuł w zapowiedziach wydawnictwa Otwartego, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. To była moja pierwsza przygoda z książką Bernarda Cornwella, ale już wiem, że nie ostatnia — autor po mistrzowsku opowiedział historię Brytanii za czasów Arturiańskich.

Naszym przewodnikiem po tej opowieści jest Derfel, a głównym bohaterem jego opowieści jest oczywiście Artur. Książka jest wspomnieniami Derfela, który na starość spisuje historię Artura, o którego męstwie i odwadze bardowie wyśpiewują pieśni. ''Zimowy monarcha'' to historia Brytanii w jej najmroczniejszych czasach, kiedy wrogowie nie czaili się jedynie poza jej granicami, ale także żyli pośród Brytów, czekając z atakiem na chwilę słabości.
Autor nie bał się dokładnych i krwawych opisów walk, podczas których wielu ludzi traciło życie. Bernard Cornwell postawił na wielowątkowość, nie skupił się jedynie na życiu Artura, lecz włączył wiele innych postaci, które miały znaczny wpływ na Artura i na to, kim się stał. Cornwell wiele uwagi poświęcił bitwom i walkom, w których Artur i jego rycerze mogli wykazać się sprytem, odwagą i umiejętnościami. Historia, którą opowiada Derfel, nie ukrywa jednak wad Artura, jego słabości i błędów, które popełnił, mimo całej sympatii, Derfel nie ukrywał, że nie zawsze zgadzał się z wyborami i działaniami swojego Pana. Spodobało mi się to i według mnie, uczyniło tę historię bardziej realną. Sposób, w jaki autor opowiedział historię Artura, bardzo mi odpowiadał, miałam wrażenie, że zostałam wciągnięta do świata wykreowanego przez Cornwella, nie zauważyłam, nawet kiedy skończyłam czytać. Przyjemny język, plastyczne opisy, świetnie stworzone postaci, odpowiednia proporcja dialogów i opisów — wszystko to stworzyło rewelacyjną całość. Muszę przyznać, że liczyłam na większą obecność Merlina, bo bardzo ciekawi mnie jego postać, jednak autor zdecydował nie dawać mu więcej miejsca w fabule.

''Zimowy monarcha'' to świetna książka, nie tylko dla fanów historii. Autor połączył legendy o Arturze z okrutną walką o tron najbogatszego królestwa Brytanii. Akcja książki rozgrywa się w czasach, gdy kobiety nie miały prawa głosu, jednak to właśnie przez kobiety upadały królestwa i toczyły się najkrwawsze wojny. Plastyczne opisy miejsc i walk, lekki styl i język, choć archaiczny to przystępny dla czytelnika, to wszystko sprawia, że książkę czyta się przyjemnie i szybko. Jeśli lubicie tajemnice połączone z krwawymi walkami i nutką magii to ta książka będzie dla was idealna. Mnie się podobało i z całą pewnością sięgnę po kolejną część Trylogii arturiańskiej. Gorącą polecam!!



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Wywiad z Anną Dąbrowską

Wywiad z Anną Dąbrowską






Anna Dąbrowska – inowrocławianka. Żona i matka dwóch synków. Od szkoły podstawowej marzyła o pisaniu, które jest jej największą pasją. Na drugim miejscu kocha czytać oraz słuchać rockowy zespół Thirty Seconds To Mars. W swoich książkach stawia na emocje. Książkę "Stalowe serce" wydała pod pseudonimem. "Nakarmię cię miłością" oraz "W rytmie passady" ukazały się pod nazwiskiem autorki. Wkrótce ukaże się świąteczna powieść pt. "Jutro będziemy szczęśliwi".









Wydałaś już trzy książki, czy któraś z nich jest Ci najbliższa? Jeśli tak, to dlaczego właśnie ta?

Najbliższa mojemu sercu jest oczywiście „W rytmie passady”. Dlaczego właśnie ona? Pisząc ją miałam wrażenie, że frunę… To nie było tylko puste stukanie w klawiaturę i wielogodzinne rozmyślania w stylu – a może powinnam napisać to tak? Ta historia; historia Julity i Marcela wprost wypływała ze mnie. Z serca i rozumu.


Dlaczego zrezygnowałaś z pseudonimu i wydałaś książki pod swoim nazwiskiem?

Szczerze? (mina ala dzióbek) Zostałam do tego zmuszona przez moją kochaną Panią Redaktor Karolinę. Napisała mi w jednym z e-maili, że mam się chwalić tym co piszę. Cieszę się, że odeszłam od pisania pod pseudonimem. Teraz każda książka jest taka moja-moja, chociaż wiem, że Stalowe serce też jest moje, ale jednak imię i nazwisko na okładce cieszy bardziej.


Planujesz kontynuację ''Stalowego serca''?

Planuję wybudzić Stalowe serce z zimowego snu i uczynić z niej trylogię. Planuję ją „uprościć” i zmodyfikować. Stalowe serce posiada kontynuację, która zbyt długo zalega we folderze książek czekających na wydanie.


Muszę o to zapytać, skąd twoje zainteresowanie kizombą?

Czysty przypadek. Około sześciu lat temu zobaczyłam filmik na którym tancerze poruszali się bardzo zmysłowo. Pomyślałam wtedy – WOW! Nie zapamiętałam nazwy, ale ten taniec we mnie pozostał. Pewnego dnia zapragnęłam napisać taneczną książkę, bo takiej brakowało mi na rynku wydawniczym. Nikt tego nie robił, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Decyzja zapadła. Książka taneczna powstanie, ale o jakim tańcu? – zastanawiałam się. I nagle mnie olśniło.
- Wiem! – krzyczałam po domu, zachowując się jak opętana. 
Sprawdziłam w wyszukiwarce hasło - „najseksowniejszego tańca” i już wiedziałam, że to kizomba. I przepadłam… Kocham ten taniec całą sobą i mam nadzieję, że poprzez „W rytmie passady” zarażę tą miłością inne osoby.


W swojej najnowszej książce łamiesz czytelnikom serca jej zakończeniem. Dlaczego zrezygnowałaś ze szczęśliwego zakończenia? Nie bałaś się, że może to zostać źle odebrane przez Twoje czytelniczki?

Ja pisałam takie, prawie szczęśliwe zakończenie, ale coś mi w nim nie pasowało. Słowa do kizombowej muzyki (zwłaszcza po francusku) mówią o nieszczęśliwej miłości. I to był znak. W mojej głowie zapaliła się ogromna żarówka i już wiedziałam jak ta historia się zakończy… 


Można powiedzieć, że dwukrotnie debiutowałaś na rynku wydawniczym. Czy według Ciebie wydanie książki w Polsce jest łatwe?

Nie jest łatwo. Trzeba mieć dużooooo szczęścia.


Jakie masz plany na przyszłość? Jakie nowe książki dla nas szykujesz?

Mam plany, zobaczymy czy przemienią się w rzeczywistość. Czy szykuję nowe książki? Tak! Drugą część „W rytmie passady”, którą nazwałam „W rytmie ……” Cii. Nie zdradzę Wam tego J. Napiszę jeszcze książkę, która będzie należała do kategorii YA oraz reaktywuję Stalowe serce. Erotyk także znajduje się na mojej liście Must-write.


Skąd czerpiesz inspiracje do swoich książek?

Wszystkie pomysły przychodzą nagle. Ja nawet nie myślę o czym powinnam napisać książkę. Po prostu siadam i piszę. Treść jednej książki (którą napiszę) przyśniła się mi. Pisałam ją, ale zawiesiłam ową czynność, bo nie czułam się gotowa by dobrze opowiedzieć tę historię. Teraz już „dojrzałam” do tej książki. To taki mój mały sekret…


Jakiej rady udzieliłabyś wszystkim, którzy chcą wydać książkę w Polsce?

Trudne pytanie. Hmm… Radzę uzbroić się w cierpliwość i nie poddawać się. Pisać, próbować wysyłać zapowiedzi, i jeszcze raz pisać.




Bardzo dziękuję Ci Aniu za wywiad! Z niecierpliwością oczekuję kolejnych Twoich książek!

Kilkając w link przeniesiecie się na Fanpage autorki :)
Mamy na Dzień Mamy - polecajka książkowa

Mamy na Dzień Mamy - polecajka książkowa



W tym wyjątkowym dniu przygotowałam dla was wpis we współpracy ze znajomymi blogerkami, autorkami i czytelniczkami. To właśnie one polecają książkę idealną dla każdej mamy.



Dla naszych mam polecam wszystkie powieści Philippy Gregory. Moja mama się w nich zaczytuje a ja staram się ją zawsze uszczęśliwić kolejną, nową książką tej znakomitej autorki. Dla młodszych mam, które lubią romans z wątkiem fantastycznym polecam trylogię Spętanych przez Bogów oraz Cassandrę Clare i jej Diabelskie maszyny.


Sięgając po książkę "Bez strachu. Jak umiera człowiek" miałam mieszane uczucia. Z jednej strony strach, bo nie lubię czytać o śmierci a z drugiej ciekawość że może jednak skrywa coś co mnie zainteresuje! Nie zawiodłam się. Opowieść co dzieje się z naszym ciałem po śmierci,jak zostaje ono przygotowane do ostatniego spotkania z bliskimi. Poznanie tematu śmierci z tak bardzo bliska dał mi wewnętrzny spokój! Strach który czułam zanim sięgnęłam po tą książkę minął i z czystym sumieniem mogę polecić ją nie tylko mamą,ale każdemu kto chcę poznać tajniki pracy w prosektorium.
Paulina Kania


Kiedy poproszono mnie o polecenie jednego tytuły dla mam, od razu pomyślałam od książce "Nella. Piękno nieoczekiwanego" - Kelle Hampton.
Jest to prawdziwa historia kobiety, która z wielką miłością oczekiwała na narodziny swojej drugiej córeczki. Księżniczki, która pod każdym względem w jej wyobrażeniach już była idealna, tak, jak jej starsza córka oczekująca na odnalezienie się w roli siostry. Dziewczynki miały być najlepszymi przyjaciółkami. Miały razem się bawić, biec przez życie i zdobywać najwyższe szczyty. Po porodzie okazuje się, że maleńka dziewczynka urodziła się z zespołem Downa.
Tu rozpoczyna się jedna z najpiękniejszych historii, jakie miałam okazję poznać. Piszę to z perspektywy matki, jak i córki. Jest to opowieść o sile wielkiej miłości, odnalezieniu się w bardzo trudnej sytuacji. Historia tych ludzi pokazuje, jak wpleść marzenia w życie, które nigdy nie będzie usłane różami. Gorąco polecam!
W trakcie pisania tych kilku zdań w moje myśli wpadł jednak jeszcze jeden tytuł, a mianowicie "Ocal mnie" autorstwa Lisy Scottoline. Uwielbiam książki tej pisarki, ponieważ zawierają w sobie wiele mądrości, poruszają trudne tematy i niosą ważne przesłanie. To książki, po których każda z nas z całą pewnością na chwilę się zatrzyma i zastanowi, jak ona zachowałaby się będąc w sytuacji głównych bohaterów. "Ocal mnie" to opowieść pewnej zwyczajnej rodziny. Matka pomaga podczas długich przerw w szkole, do której uczęszcza jej córka. Głównym zadaniem jest przypilnowanie dzieci. Nic trudnego. Pewnego dnia podczas długiej przerwy w pobliżu stołówki wybucha pożar. Opiekunowie ewakuują dzieci i kiedy większość jest już na zewnątrz, główna bohaterka uzmysławia sobie, że jej córeczka prawdopodobnie utknęła w toalecie, po tym, jak po raz kolejny dokuczały jej koleżanki. W tym momencie kobieta staje przed ogromnie trudnym zadaniem: wyprowadzić z płonącej stołówki dziewczynki, które uprzykrzały życie jej córce, czy biec ratować własne dziecko? Jakie konsekwencje poniesie za swoje decyzje rozdarta matka? Tej książki nie da się opisać. Zarówno pierwszą, jak i drugą trzeba po prostu poznać. Gwarantuję jedno - nie zawiedziecie się
Daria Skiba
www.kraina-ksiazka-zwana.pl


Książka , która w ostatnim czasie wywarła na mnie największe wrażenie , to ''Dom sióstr'' Charlotte Link. Jest to książka , którą polecam wszystkim mamom, które potrzebują zrobić sobie przerwę od codzienności. Książka jest tak wielowątkowa i wciągająca, że można zapomnieć o otaczającym nas świecie. Akcja dzieje się w teraźniejszości, ale dużą jej część stanowią zapiski z przeszłości, które w moim odczuciu ją dominują. Opowiadają dzieje Frances Gray, z małej wioski w Anglii , której życie obfitowało w wiele przygód. Jest to powieść w której znaleźć można trochę, historii, miłości, zdrady a nawet tajemnicza zbrodnie.
Lidia Całusińska


Gdy myślę o książkach zawsze mam jasny obraz komu polecić daną powieść, jednak z wyborem książki z okazji dnia matki miałam problem. Jeśli miałabym wybrać pozycję idealna i uniwersalną która podpasuje każdej mamie wybrałabym trylogię obuwniczą, która wyszła z pod pióra Wandy Szymanowskiej. Trylogia ta opowiada losy Antoniny, która walcząc o siebie ucieka od męża, lecz nie są jej obojętne losy jej córki. Te książki idealnie obrazują jak ważna jest wiara we własne możliwości i wewnętrzna harmonia a szczęśliwa matka to ta co swym szczęściem emanuje na swe dzieci. Każda mamusia dbając o siebie dba o swoich bliskich. Książki godne polecenia i czerpania z nich siły do realizacji marzeń tych prywatnych jaki tych rodzinnych. Polecam każdej mamie
Marta Daft
www.martawsrodksiazek.blogspot.co.uk


Małe życie Hanya Yanagihara Piękna, cudowna, niezwykła.. Taka jest ta książka.. Pierwsze 100 stron zniechęca - bo trzeba się przyzwyczaić do stylu pisania autorki, ale jak już się przez nie przebrnie, to jest już tylko coraz lepiej i lepiej.. Czytając tę książkę uśmiechałam się, płakałam, odkładałam ją na chwilę - żeby złapać drugi oddech - tyle wzbudziła we mnie emocji.. Powieść jest o wszystkim - dzieciństwie, dorastaniu, poszukiwaniu swojej drogi.. Jest o sztuce, dążeniu i walce w osiągnięciu wyznaczonych celów.. Jest o uzależnieniach, życiu z depresją i traumą, samookaleczeniu... Jest o wybaczaniu i akceptacji drugiego człowieka, takim jaki jest. Jest o miłości - w jej różnych aspektach - tej rodzicielskiej, tej partnerskiej i tej w przyjaźni.. I dla mnie ta książka właśnie o tym jest nade wszystko - o miłości w przyjaźni - o tym, że prawdziwa przyjaźń przetrwa wiele, nie podda się przy pierwszej próbie, że jeśli jest prawdziwa - to przetrwa wszystko. Jest o walce o drugiego człowieka - nawet, gdy ta osoba tego nie chce - zostałeś wyrzucony drzwiami - wejdź oknem i walcz dalej.. Polecam z całego serca.
Marta Sierakowska


Książki idealne na prezent z okazji Dnia Mamy:
1. "Powrót do starego domu" - Ilona Gołębiewska
To opowieść o losach Alicji Pniewskiej, która po trzynastu latach małżeństwa dowiaduje się, że mąż- Paweł zdradza ją od dłuższego czasu. Kobieta decyduje się wówczas pojechać do rodzinnego starego domu mieszczącego się w Pniewie, aby nabrać dystansu do wielu spraw, siły do walki z Pawłem w sądzie, spojrzeć z innej perspektywy na swoje dotychczasowe życie, a być może poniekąd zapomnieć o dramatycznej przeszłości i odnaleźć w pięknym otoczeniu przyrody drogę do szczęścia i miłości. Alicja owe miasteczko zawsze wspominała z rozrzewnieniem, utęsknieniem, a chwilami z uśmiechem na twarzy. Już pierwsze dni pobytu na wsi obfitują w wiele zaskakujących zdarzeń. Przede wszystkim otrzymuje pamiętnik zmarłego dziadka Jana i odnajduje dokument, który nie tylko odkrywa karty przeszłości, ale w pewnym sensie zmienia jej obecne życie... "Powrót do starego domu" to słodko-gorzka historia o różnych odcieniach miłości, o bezinteresownej przyjaźni, o zdradzie, utracie najbliższych osób, wybaczaniu, udzielaniu pomocy i wsparcia drugiemu człowiekowi, odkrywaniu sekretów rodzinnych oraz tajemnic sprzed kilkudziesięciu lat, poznawaniu siebie na nowo i realizowaniu własnych pasji i marzeń, zaczynaniu nowego etapu w życiu, radzeniu sobie z traumatycznymi wspomnieniami, próbach zapomnienia o dramatycznych wydarzeniach, o zazdrości, zaufaniu, naiwności, a także o wierze w lepsze jutro i nadziei na spokojne, radosne i pełne cudownych barw życie. To powieść pełna ciepła, zapachów, smaków, wzruszeń, lekkiego humoru oraz pozytywnej energii. To opowieść będąca powrotem do przeszłości, swego pochodzenia, dzieciństwa oraz do rodzinnego domu - miejsca zakorzenionego głęboko w sercu oraz stanowiącego azyl i zapewniającego poczucie bezpieczeństwa i ukojenia. "Powrót do starego domu" to książka niezwykle życiowa, poruszająca trudne zagadnienia, skłaniająca do refleksji oraz zawierająca niejedno cenne przesłanie. 

2. "Chwila na miłość" - Joanna Stovrag
"Chwila na miłość" to zapis pięknych, a zarazem bolesnych wspomnień Joanny Stovrag sprzed ponad dwudziestu lat. W książce autorka dzieli się swoimi wrażeniami z pobytu w Sarajewie, przeżyciami w związku z wyprawą na Bałkany, spostrzeżeniami, przemyśleniami, uczuciami towarzyszącymi jej od momentu wyjazdu z Polski aż do samego powrotu stamtąd, problemami, z jakimi musiała się mierzyć zarówno w Sarajewie, jak i w Polsce, intymnymi chwilami z jej życia oraz najważniejszym i najpiękniejszym momentem, kiedy to poznała miłość swego życia - Sejo. Ponadto pokazuje relacje innych osób, będących świadkami oraz uczestnikami przerażających zdarzeń podczas konfliktu na Bałkanach. Każda zapisana kartka tejże cudownej powieści to ogromne i bardzo wyraźnie odczuwalne emocje: smutek, ból, cierpienie, radość, szczęście, miłość, tęsknota, lęk, niepewność. "Chwila na miłość" to przede wszystkim opowieść kobiety o wielkim uczuciu, jakim obdarzyła Sejo - Bośniaka. Decydując się na wyjazd na praktyki studenckie do Sarajewa, nie przypuszczała, że to właśnie tam spotka miłość swego życia, że przesiąknie klimatem i zapachami tamtego bałkańskiego miasta, że to będzie jej drugie miejsce na ziemi. Nie sądziła też, że ich uczucie zostanie wystawione na próbę, że zostaną rozdzieleni na lata, że nie tylko będą musieli podjąć walkę o swoją miłość, ale przede wszystkim o swoje życie. Joannna Stovrag przedstawiła też Sarajewo jako miasto kontrastów. Pokazała jego piękno, ciekawe miejsca, uliczki, zróżnicowanie pod względem kulturowym, religijnym, wyznaniowym, a także mentalność mieszkańców, którzy okazali się serdecznymi, gościnnymi i niebywale tolerancyjnymi ludźmi. Uczyniła to w sposób lekki i przyjemny w odbiorze, dzięki czemu można odnieść wrażenie, jakby rzeczywiście spacerowało się ulicami tegoż wspaniałego miasta i podziwiało jego niepowtarzalny urok i klimat. Ukazała też to miasto w obliczu wojny. Wcześniej było ono przepełnione bałkańską muzyką, cudownymi smakami, pięknymi zapachami. Niestety nagle zostało zniszczone, zrujnowane i pozbawione życia. 
"Chwila na miłość" to pozycja przepełniona jakże cennymi i wartościowymi myślami i refleksjami, które zapadają na długo w pamięć i pozostają głęboko w sercu. Na uwagę zasługują również - znajdujące się na końcu książki - liczne fotografie uwieczniające najistotniejsze chwile z życia Joanny i Sejo, ważnych dokumentów czy też pamiątek."Chwila na miłość" to wyjątkowa i prawdziwa opowieść o przepięknej miłości (tej jednej jedynej, na całe życie), tęsknocie, obawach, emigracji, śmierci, nienawiści, wojnie, sile, nadziei oraz niebywałej odwadze i poświęceniu. To niezwykła, a zarazem poruszająca i wstrząsająca historia, którą bez wątpienia warto poznać.
Katarzyna Tuszyńska - Jąkalska
www.wielbicielka-ksiazek.blogspot.com




Ja polecę dwie książki, jedną dla fanek romansu, a drugą dla mam, które wolą mroczniejsze klimaty.

Cecelia Ahern i jej książka ''PS. Kocham Cię'' to powieść, do której mam olbrzymi sentyment i którą czytałam już wielokrotnie. Jest to przepiękna opowieść o miłości, stracie i przeżywaniu żałoby. Autorka swoją powieścią pokazuje, że kobiety są silniejsze, niż im się wydaje, a miłość, prawdziwa miłość będzie trwać nawet po śmierci.

Adrian Bednarek i jego ''Pamiętnik diabła'' to książka, która bardzo mnie zaskoczyła. Jest to pierwsza część serii o Kubie Sobańskim, seryjnym mordercy z Krakowa. Autor w sposób bardzo drobiazgowy i realny opisuje to, co dzieje się w umyśle mordercy. Fanki kryminałów będą zachwycone.



A wy, jaką książkę kupiliście dla mamy? Jaką polecilibyście innym? Koniecznie dajcie znać w komentarzy. 
Francesca Haig - Ogniste oczyszczenie

Francesca Haig - Ogniste oczyszczenie


Data wydania: 18.05.2016
Wydawnictwo Uroboros 


Urodzili się razem i umrą razem.
Bliźniaki: perfekcyjna Alfa i zmutowana Omega. Jedyna rzecz, którą będą dzielić w życiu, to moment śmierci.
Omegi żyją w poniżeniu, odseparowane od rodzin i świata. Alfy to elita. Wiodą życie przyjemne i wygodne, a myśl o utraconym rodzeństwie odsuwają daleko od siebie.
Cass i Zach to z pozoru rodzeństwo idealne: żadne z nich nie wykazuje mutacji właściwej Omedze. Jednak Cass skrywa pewien sekret, a Zach nie cofnie się przed niczym, by go odkryć.
Czy uda się im zwycięsko przejść próbę, którą szykuje im los? Czy ocalą świat i braterską miłość?




Wyobraź sobie, że żyjemy w świecie, w którym rodzą się jedynie bliźniaki. Jedno idealne, drugie ze skazą, są ze sobą połączeni niewytłumaczalną więzią. Jedno żyje tak długo, jak drugie oddycha. Żaden nie może przeżyć bez drugiego. Alfa i Omega. Początek i koniec. Dlaczego więc Alfy tak utrudniają życie swoim bliźniakom? Jaki wpływ na taki stan rzeczy mają Cass i Zach?

To nie jest powieść o głębokiej miłości łączącej rodzeństwo. To historia ludzkiej podłości i o dążeniu do władzy za wszelką cenę.

To będzie słodko-gorzka recenzja, bo nie potrafię jednoznacznie ocenić tej książki. Z jednej strony mi się podobała, ale... no właśnie pojawia się to ale, które psuje odbiór książki. Mój największy zarzut dotyczy tempa akcji. Przez ponad połowę książki akcja się wlecze, jest monotonna, czasami wręcz nudna. Tak wolne tempo rozwoju wydarzeń działało na mnie odrobinę usypiająco. Na szczęście, później akcja przyspieszyła, nie pozwalając mi oderwać się od lektury. Jednak to przyspieszenie nastąpiło zbyt późno, by wymazać początkową powolność. Autorka miała bardzo fajny pomysł na fabułę, a więź pomiędzy rodzeństwem stanowi świetną zagadkę, którą, mam nadzieję, uda mi się rozwikłać. Postaci również są ciekawie wykreowane, różnorodne, każda ma swój wkład w rozwój wydarzeń. Jednak jeśli chodzi o Cass, to denerwowała mnie jej obojętność i brak woli walki o zmiany, które mogłyby uratować wielu ludzi. Momentami była wręcz nijaka, a oczekiwałam, że będzie pełna wewnętrznego ognia, gotowa walczyć o lepszy świat. Oczywiście autorka uśmierciła mojego ulubionego bohatera, lecz kim on jest, tego nie zdradzę. Przez całą książkę towarzyszą nam tajemnice, a kluczem do odpowiedzi jest właśnie Cass. Z całą pewnością nie można powiedzieć, że ta książka jest przewidywalna, bo takiego zakończenia nie przewidziałam w żadnej z zakładanych przeze mnie opcji.

''Ogniste oczyszczenie'' to dystopia, która zachwyca wyjątkową, fascynującą i niepowtarzalną fabułą. Francesca Haig miała świetny pomysł, jednak wydaje mi się, że nie wykorzystała go w pełni. Przez większość książki miałam ochotę wykrzyczeć za dużo gadania, za mało akcji. Jak już pisałam wyżej, nie potrafię jednoznacznie ocenić tej książki, są elementy, które mi się podobały, jak i te, które mnie denerwowały. ''Ogniste oczyszczenie'' miało potencjał, by być powieścią fenomenalną, jednak przez mozolne tempo i drobne błędy, jest, według mnie, jedynie dobra. Jednak przeczytajcie sami i oceńcie, czy takie tempo akcji jest wadą. Nawet dla samego niepowtarzalnego świata wykreowanego przez autorkę warto przeczytać tę książkę.



Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Uroboros. 
Alicja Sinicka - Oczy wilka || Patronat medialny

Alicja Sinicka - Oczy wilka || Patronat medialny


Data wydania: 24.02.2017
Wydawnictwo Novae Res 


Lena Kajzer, świeżo upieczona absolwentka studiów licencjackich, zaczyna właśnie nowy rozdział w życiu. Zmiana miejsca, staż w dużej firmie, pokój wynajęty w mieszkaniu przyjaciółki w niewielkiej miejscowości Głębia – wszystko to ma pomóc jej oderwać się od przeszłości. Przypadek sprawia, że nowe życie Leny zaczyna się z hukiem (i to całkiem dosłownie), kiedy z rozpędu wjeżdża swoim autem w zaparkowany samochód najbardziej tajemniczego mieszkańca miasteczka. Człowieka o opinii kogoś bardzo niebezpiecznego, a przy tym posiadacza najbardziej niezwykłych oczu, jakie Lena kiedykolwiek widziała…

"Oczy wilka" to wciągająca i zaskakująca opowieść o tym, jak trudno panować nad własnym życiem, zwłaszcza kiedy umysł obraca się przeciwko nam. I o tym, jak czyjeś spojrzenie może zmienić wszystko


''Oczy wilka'' to książka, po której nie wiemy czego się spodziewać. Hipnotyzująca okładka przyciąga wzrok, a tajemniczy opis potęguje oczekiwanie. Skusicie się na tę książkę? Jesteście ciekawi, co myślę o debiucie Alicji Sinickiej?

Książka rozpoczyna się w przełomowym momencie w życiu Leny — głównej bohaterki. Dziewczyna jest świeżo po studiach, dostała pierwszą ''dorosłą'' pracę i przeprowadza się do innego miasta. Dużo zmian jak na jeden raz, prawda? Nic dziwnego, że rozkojarzona dziewczyna wjeżdża swoim autem w inne, wielkie i wyglądające na drogie auto. A może to coś więcej niż rozkojarzenie? Tym właśnie sposobem poznała Artura — właściciela najbardziej niezwykłych oczu, jakie kiedykolwiek widziała! To dopiero początek niezwykłych zdarzeń, jakich Lena doświadczy w Głębi.

W tej książce nic nie jest tym, czym się wydaje.

Autorka stworzyła ciekawych głównych bohaterów, jednak nie zdradza nam o nich zbyt wiele, o postaciach drugoplanowych wiemy jeszcze mniej, jednak nie przeszkadzało mi to podczas czytania książki. Pomysł na fabułę jest rewelacyjny — od pierwszych stron autorka serwuje nam potężną dawkę tajemnic i nic nie wskazuje na szybkie poznanie odpowiedzi na pewne pytania. Nie zdradzam tutaj za dużo, ponieważ odkrycie tajemnic miasteczka i jego mieszkańców to największa zaleta tej książki. Nic, kompletnie nic, nie przygotowało mnie na zakończenie, jakie wymyśliła autorka. Po prostu musicie to przeczytać!

Hipnotyzująca okładka przyciąga wzrok, opis intryguje, ale to, co się dzieje, gdy już zacznie się czytać, jest nie do opisania. Książka wciąga od pierwszych stron, autorka prowadzi nas przez nią lekkim i prostym językiem. Alicja Sinicka świetnie poradziła sobie z połączeniem wątku romantycznego z zagadkami i tajemnicami, które przygotowała dla czytelników. Jest to bardzo dobry debiut, oczywiście nie jest bez błędów, jednak nie przeszkadzają one w odbiorze książki.
''Oczy wilka'' to rewelacyjna historia o miłości, przeznaczeniu, ale także o kłamstwie i tajemnicach. Zaskakujące zakończenie wbija czytelnika w fotel. Ile jesteś w stanie zrobić dla ukochanej osoby? Co poświęcisz?


Dzięki Wydawnictwu Novae Res miałam przyjemność objąć tę książkę patronatem medialnym. Obserwujcie bloga i fanpage na facebooku - wkrótce konkursy z tą książką!
Wywiad z Michałem Janem Chmielewskim

Wywiad z Michałem Janem Chmielewskim

Michał Jan Chmielewski - rocznik Czernobyla, mieszka na Facebooku. Uwielbia lata dziewięćdziesiąte i muzykę instrumentalną. Zazwyczaj czyta trzy książki naraz (jedna nowa, dwie pozostałe czytane po raz kolejny), często spaceruje. Pasjonat wszystkiego, między innymi origami, deskorolki, rolek, programowania, gier komputerowych, jojo, piłki nożnej, muzyki, rysowania, robienia zdjęć. Z tego wszystkiego ostało się pisanie. Na poważnie rozpoczął od e-zinów, skupiając się na legendarnym niegdyś ActionMagu, potem zaczął bawić się w dziennikarstwo na terenie województwa zachodniopomorskiego, ale opowiadanie prawdy szybko go znudziło, więc przerzucił się na fikcję. Wyszedł z tego darmowy e-book ''Zrobiłbym coś złego'', porozrzucane w internecie opowiadania i fikcyjne miasteczko Baskin Zachodnie, w którym rozgrywa się większość jego historii. 
Źródło: https://geniuscreations.pl/autorzy/michal-jan-chmielewski/





Jaki prywatnie jest Michał Jan Chmielewski?


Prywatnie jest Majkelem albo Miszą, zależy w jakim kraju. Jest raczej cichym typem. Pracuje, pisze, czyta, ogląda, słucha, zmywa po sobie, ogląda sitcomy, chodzi na spacery. Uważa się za dobrego człowieka, nie zawsze podejmującego dobre decyzje, ale starający się żyć tak, by nie przeszkadzać innym. Jest leniem, dużo mu się chce, wszystko robi wprost odwrotnie proporcjonalnie.


Jak wyglądał początek Twojej przygody z pisaniem?

Któregoś dnia pokłóciłem się z kolegą, o pierdołę jakąś, coś związanego z muzyką. Wszedłem do domu i napisałem kilka akapitów na ten temat na klawiaturze, w windowsowym notatniku. Sam dla siebie. To był pierwszy tekst, który nie był wypracowaniem do szkoły. Przeczytałem, poprawiłem, coś dopisałem. Dotyczył on chodzenia po mieście ze słuchawkami na uszach – strasznie uwielbiam takie spacery do dzisiaj. Zlepek kilku przemyśleń, nic wielkiego. Tekst zatytułowałem „Mój matrix” i wysłałem go do magazynu. Dostał się. Spodobało mi się to na tyle, że zabrałem się do drugiego, potem piątego i dwudziestego któregoś. To była późna jesień, roku nie pamiętam.



Życie polskiego pisarza na emigracji — jak to wygląda z Twojego punktu widzenia?


Cóż, wygląda na pewno podobnie jak u większości emigrantów. Każdy z nas wie, jak to jest. Nie jest to łatwe i takie cudowne jak się wydaje tym, którzy mieszkają w Polsce. Chętnie opowiada się o nas dowcipy o zmywakach i tak dalej. Albo, że po pięciu latach ludzie zapominają polskich określeń, z tego też rodacy lubią się śmiać. Z drugiej strony niektórzy myślą, że nam, emigrantom, pieniądze spadają z nieba lub rosną na drzewach. Emigracja z mojego punktu widzenia jest ciężka, dla niektórych za ciężka do udźwignięcia. Ciężko odnaleźć się w tym świecie i potrzeba sporo samozaparcia, by przetrwać pierwszy szok, że jednak tak cudownie to tu nie jest, potem poradzić sobie w życiu codziennym i uważać na pułapki. A tych jest mnóstwo, a jedną z nich są… Polacy rodacy. Jest takie powiedzenie Polonii w UK: jeśli za granicą Polak nie zrobił ci krzywdy, to już ci pomógł. I to jest prawda, sam tego doświadczyłem. Tak więc ci, którzy tu przybywacie: uważajcie. Co do emigracji od strony pisarskiej – to istna kopalnia pomysłów na powieści i opowiadania. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, w dużej mierze są potencjalnymi bohaterami powieści. Przyjeżdżają tu, bo zostawił ich partner, bo sznur szubienicy o nazwie Dług zaciskał się na ich szyi, bo uciekają przed prawem, bo uciekają przed rodziną, sobą. To wszystko są tematy na książkę czy postać. Kiedyś na pewno popełnię jedno z nich.




Jakie książki lubisz czytać? Równie mroczne i brutalne jak Twoja książka ''Złe''? Masz jakąś swoją ulubioną, do której lubisz wracać?

„Co gryzie Gilberta Grepe’a”, „Cztery pory roku” (trzy z czterech zawartych tam opowiadań), „Zespół ojca”, „Pokalanie”, „Bidul”. Kilka z długiej listy, które czytam raz na jakiś czas.




Planujesz kontynuację ''Złe''?

Wiem, że spore grono osób na to czeka, co swoją drogą bardzo mnie cieszy. Powiem tak: plan mam napisany już od dawna, wystarczy tę kontynuację napisać. Ale na razie pracuję nad czymś innym, weselszym, narrator pierwszoosobowy. Najpierw to, potem zobaczymy.


Kiedy kolejna książka i o czym ona będzie?

Być może jeszcze w tym roku, nie do końca wiem jednak kiedy. Będzie jednak na pewno. Powieść rozegra się w Baskin Zachodnim, a jakże, i opowiadać będzie o dwójce dzieci-przyjaciół. Obydwoje stawią czoła sprawie pojawiającej się w „Zrobiłbym coś złego” – zaginięć dzieci.



Ciężko było wydać książkę? Jak przebiegał u Ciebie proces poszukiwania wydawcy?


Ciężko. Tym bardziej że jestem raczej gorącą głową, wszystko na już muszę wiedzieć, a pracować nad czymś, co będzie miało sens – więc pisanie czegoś, co być może nie przeczyta żaden redaktor, było dla mnie katorgą. Opłaciło się. „Złe” miało pierwotnie tytuł „Horyzont zdarzeń” – z 10 wydawnictw odezwało się chyba sześć, jedno zaproponowało wydanie vanity, czyli za moją kasę, cztery odesłało odpowiedź jednozdaniową: nie wydamy tego, ostatnie, czyli ukochane Genius Creations, zaryzykowało i oto jestem. To tak oczywiście w wielkim skrócie, wszystko, od szukania wydawcy po wydanie, zajęło około 2 lat.




Opowiedz coś o udziale w konkursie na Literacki Debiut Roku.

Wysłałem „Złe” (wtedy pod tytułem „Horyzont zdarzeń”) bez większych nadziei. Gdy zająłem drugie miejsce, ucieszyłem się i wpieniłem, czułem się jak pierwszy przegrany. Pojechałem z rodziną na uroczystość wręczenia nagród, poznałem Agnieszkę Opolską, która „Anną May” zajęła pierwsze miejsce. Porozmawialiśmy i utrzymujemy kontakt. Rozmawiałem także z kilkoma osobami związanymi z branżą wydawniczą i dziennikarstwem, wymieniliśmy się opiniami na różne tematy, podjadłem, popiłem. Co mi się średnio podobało i prawie usnąłem, to wykład na temat literatury współczesnej, o ile dobrze pamiętam, popełniony przez jakiegoś profesora. Sylwetki pięciu pisarzy, informacje pobrane z Wikipedii, czytane powolnym, usypiającym tonem. Nie twierdzę, że zamiast tego powinien pojawić się Bohdan Smoleń i sypnąć kilkoma dowcipami, ale jestem pewien, że można było zrobić to w bardziej interesujący sposób.




Teraz coś, o co pytam każdego. Masz jakąś dobrą radę dla osoby, która chce wydać książkę?

Pisz i czytaj. Nie traktuj rad innych pisarzy jak słów ostatecznych, jak wyroczni. Każdy lubi pracować swoim rytmem, odnajdź więc swój. Pisz i czytaj. Jeśli nie masz weny i czasu na powieść, pisz opowiadania. Pokazuj swoje teksty, wysyłaj je do magazynów i wydawnictw, niech nie zalegają na dysku. Spróbuj wejść w dialog z pisarzami udzielającymi się na facebookach i innych instagramach. Bądź aktywny nie tylko w pisaniu, publikuj i gromadź grupkę czytelników. Notuj pomysły, nie wyrzucaj ich, kiedyś mogą się przydać.



Michał, bardzo dziękuję Ci za ten wywiad, życzę Ci wielu sukcesów. Jeśli spodobał wam się wywiad, wpadnijcie na fanpage Michała i zostawcie mu parę polubień.
Książkę Michała - ''Złe'' możecie kupić w księgarni madbooks.pl  w naprawdę dobrej cenie. 
Książeczki do poduszeczki - Przyjaciele zwierząt

Książeczki do poduszeczki - Przyjaciele zwierząt



Hej Kochani, dziś wpis o dwóch cudownych książeczkach, które na pewno przypadną do gustu wielbicielom zwierząt i poszukiwaczom przygód. Seria Przyjaciele zwierząt to książeczki napisane przez Anielę Cholewińską – Szkolik, które uczą o życiu i zwyczajach zwierząt.


Chaber, mały wilczek
Rodzina Sosnowskich jest ogromnie dumna i szczęśliwa, bo w ich okolicy po długich latach nieobecności znów pojawiło się stado wilków. Niestety, nie wszyscy mieszkańcy wioski cieszą się z obecności wilków. Pan Zysk ignoruje fakt, że zwierzęta te są pod ochroną i nocą wyrusza do lasu, aby się ich skutecznie pozbyć. Kiedy Pan Adam słyszy dochodzące z lasu strzały, wyrusza na ratunek. W lesie, w śniegu znajduje małego wilczka, który jest bardzo wycieńczony i przemarznięty. Zabiera go do leśniczówki, gdzie cała rodzina robi wszystko, aby go uratować. Mały wilczek stopniowo przyzwyczaja się do nowego otoczenia, bardzo pomaga mu w tym Zmora, suczka państwa Sosnowskich. Dzieci, bardzo dumne z tego, że uratowały życie wilkowi, nadają mu imię Chaber i bezgranicznie się do niego przywiązują. Nadchodzi dla nich ogromnie trudny dzień… Pan Adam oznajmia, że Chaber musi wrócić do lasu, bo tam jest jego dom i tylko tam będzie szczęśliwy i wolny. Dzieci zdają sobie sprawę, że tato ma rację. Nie chcę jednak się z tym pogodzić i pożegnać z Chabrem. Czy Chaber wróci do lasu, gdzie jest przecież jego miejsce? Czy odnajdzie swoją wilczą rodzinę i wróci bezpiecznie do stada?

Książki z tej serii są cudowne, zwłaszcza dla starszych dzieci, moja czterolatka szybko straciła zainteresowanie, za to sześciolatka słuchała bardzo uważnie. ''Chaber, mały wilczek'' to książka, która uczy dzieci nie tylko o zwyczajach wilków, ale także pokazuje różnice w zachowaniach ludzi. Niestety nie wszyscy szanują zwierzaki i ich prawa, często przemawia przez nich brak wiedzy i strach. Jednak na okrucieństwo nie ma usprawiedliwienia. Na przykładzie rodziny leśniczego, autorka pokazała, jak powinny wyglądać relacje ludzi ze zwierzętami. Aniela Cholewińska- Szkolik swoją książeczką uczy, jak ważna jest odpowiedzialność i pomoc potrzebującym zwierzętom oraz pokazuje, że miejsce dzikich zwierząt jest na wolności. Pięknie wydana, mądra książka dla dzieci.



Osamotniony ryś
Tegoroczne wakacje Wojtek i Amelka spędzają u dziadka, na Mazurach. Pewnej nocy we wnykach kłusowników ginie mama ryś osierocając małego. Małego rysia odnajduje Amelka wspólnie z dziadkiem. W tym samym czasie brat Amelki, Wojtek, trafia z kolegą na trop kłusowników.
Czy dzieciom uda się zgromadzić dowody, które jednoznacznie obciążą kłusowników i czy mały, wycieńczony i osamotniony ryś przeżyje bez mamy?




Tę książkę czytało nam się lepiej niż książeczkę o wilczku. ''Osamotniony ryś'' to historia, jak można się domyślić, małego, osamotnionego rysia. Dziewczynki bardzo zasmucił fragment, w którym ryś został bez mamy, nie mogły zrozumieć, dlaczego tak się stało. Bardzo uważnie słuchały każdego zdania, jednak na koniec Emilka i tak stwierdziła, że rysie to koty z fajnymi uszami. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, informacje o życiu rysiów przeplatają się z akcją ratowania Poranka. Podobnie jak ''Chaber, mały wilczek'', ta książka uczy o życiu rysiów, ale także o ludziach i o tym, jak powinni się zachowywać. Po raz kolejny autorka daje dzieciom ważną lekcję — miejsce dzikich zwierząt jest na wolności, a my, ludzie, możemy im jedynie pomóc tam przeżyć.

Gorąco polecamy obie książeczki, tak jak pisałam wyżej, najbardziej przypadnie do gustu starszym dzieciom, zgodnie z informacją na okładce - 6+.



Za egzemplarze do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Zielona Sowa.
Anna Dąbrowska - W rytmie passady

Anna Dąbrowska - W rytmie passady

Data wydania: 24.04.2017
Wydawnictwo Zysk i S-ka


Julita, uczennica warszawskiego liceum, w niczym nie przypomina typowej nastolatki. Nie chodzi na imprezy ani na randki, nie spotyka się z przyjaciółmi. Żyje w cieniu wydarzenia z przeszłości, które nie pozwala jej zachowywać się tak jak klasowe koleżanki. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może jej pomóc przełamać strach. Jedyne, co musi zrobić, to zatańczyć w konkursie kizomby.

Marcel jest tancerzem i instruktorem, który zaraża swoją pasją innych w szkole tańców latynoamerykańskich. Jego życie ulega całkowitej przemianie, kiedy dowiaduje się o chorobie matki. Światełkiem w tunelu okazuje się konkurs tańca, w którym mężczyzna postanawia wystartować. Wygraną chciałby przeznaczyć na pomoc matce.

Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna łączyć jedno pragnienie, chociaż każde z nich postrzega zwycięstwo w zupełnie innym wymiarze. Wydaje się, że Julitę i Marcela dzieli przepaść, której nie można pokonać, a jednak…

W tańcu i miłości wszystko może się zdarzyć.


Piosenki, które towarzyszyły mi podczas pisania tej recenzji:



Julita i Marcel to pozornie zwyczajni, młodzi ludzie, jednak nie ma w nich nic zwyczajnego. Oboje przed czymś uciekają. Oboje czegoś poszukują. Ich losy łączą się na moment dzięki tańcowi, który odmienia ich życie.


Muzyka. Rytm. Namiętność. Taniec. Pożądanie. Tajemnice.


Przed lub w trakcie czytania tej książki koniecznie posłuchajcie muzyki do kizomby. Pomoże wam to wczuć się w klimat tej książki. Obiecuję, że pokochacie te rytmy.


Nie jestem pewna czy jestem w stanie ocenić tę książkę — wzbudziła we mnie wielkie emocje. Jestem odrobinę zła na Anię Dąbrowską — takich rzeczy nie robi się czytelniczkom!


''W rytmie passady'' to książka, która ma swój niepowtarzalny klimat, w którym się zakochałam. Muzyka do kizomby ciągle gra w moich słuchawkach, towarzyszy przy codziennych pracach. Wydawać by się mogło, że historia Julity i Marcela jest banalna, ot, kolejna książka o chłopaku i dziewczynie, którzy zakochują się w sobie podczas wspólnej pracy. Możecie mi jednak wierzyć, że w tej książce nie ma nic banalnego czy przewidywalnego. Autorka włożyła w tę książkę ogromny ładunek emocji. Ta powieść porusza ważne, poważne i bolesne tematy, takie jak brak poczucia bezpieczeństwa, depresja, strata, śmierć, poszukiwanie własnej tożsamości. Z pewnością nie jest to zwykła, błaha opowiastka o miłości młodych ludzi. Wszystkie te ważne sprawy przeplatają się z namiętnością i rytmem kizomby. Nie mogłam nie zakochać się w tej książce. Jednak zakończenie książki złamało mi serce i zniszczyło tę miłość. Nie potrafię kochać tak bolesnej i niesprawiedliwej historii. Bardzo, bardzo chciałabym, by ta książka miała szczęśliwe zakończenie. By dla tej dwójki muzyka nie przestawała grać, by mogli kochać się w życiu i tańcu.


Aniu, złamałaś mi serce. To nie tak miało być. Jednak dziękuję za tę niezwykłą historię. Dziękuję za to, że pokazałaś mi kizombę.


''W rytmie passady'' to powieść wyjątkowa, wielowątkowa i trudna. Rytm kizomby wyznacza tu tempo akcji, a trudne przeżycia bohaterów są tu fabułą. Ta książka to wielka bomba emocji, nie da się przejść obok niej obojętnie. Przygotujcie chusteczki — będą niezbędne.


PS. Jeśli pod wpływem tego wpisu zdecydujecie się przeczytać tę książkę, to nie odpowiadam za złamane serca.





Emily Henry - Miłość, która przełamała świat ||Zapowiedź

Emily Henry - Miłość, która przełamała świat ||Zapowiedź

Data premiery: 14.06.2017
Grupa Wydawnicza Foksal - Wydawnictwo YA!



Zaryzykować przyszłość, zanurkować w nieznane i zdobyć wymarzoną miłość.

Natalie spędza lato w swoim rodzinnym miasteczku w Kentucky. To ostatnie tak leniwe wakacje przed rozpoczęciem studiów. Dzień za dniem toczy się bez żadnych ciekawych wydarzeń, dopóki dziewczyna nie zacznie obserwować dziwnych rzeczy. Zielone drzwi do jej pokoju nagle stają się czerwone, znika ogród, który rozciągał się obok przedszkola. W miejscu miasteczka znikąd pojawiają się wzgórza. Natalie czuje, że dzieje się cos niepokojącego.

Wtedy odwiedzą ją sympatyczna ale tajemnicza postać, którą ostrzega: „masz tylko trzy miesiące aby go uratować”. Następnej nocy Natalie spotyka na boisku szkolnym pięknego chłopca imieniem Beau a czas i przestrzeń przestają dla niej istnieć. Istnieją tylko Natalie i Beau…

Przepiękna opowieść o słodko-gorzkim końcu dzieciństwa gdy marzymy nie tylko o naszej przyszłości, lecz także o tysiącach dróg, którymi nie odważyliśmy się podążyć.



Książkę można zamawiać już w przedsprzedaży na stronie Empiku. 
Recenzja już wkrótce!! 
Victoria Aveyard - Seria Czerwona Królowa || Zapowiedzi + niespodzianka

Victoria Aveyard - Seria Czerwona Królowa || Zapowiedzi + niespodzianka



Hej Kochani, dziś mam dla Was zapowiedzi książek, których recenzje pojawią się w najbliższym czasie na blogu. Chodzi oczywiście o serię Czerwona Królowa. Premiera trzeciego tomu już 24.05 więc jeśli, podobnie jak ja, nie czytaliście dwóch pierwszych części, może ten post pomoże Wam się zdecydować.



Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. […]

– A mimo to jest w tobie coś więcej. – Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. – Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?
Fragment książki dostępny tutaj.



W kontynuacji bestsellerowej "Czerwonej Królowej" Mare Barrow musi zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę, stawić czoło bezlitosnemu królowi Mavenowi i własnym słabościom.
Walka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.
Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?
Fragment książki dostępny tutaj.



Mare jest pilnie strzeżonym więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Mavena. Dręczą ją wspomnienia własnych błędów, a działanie Cichego Kamienia pozbawia ją mocy. Buntowniczka staje się dziewczyną bez błyskawic. Jednak i Maven otoczony jest wrogami. Z trudem utrzymuje kontrolę nad krajem oraz swoim więźniem. Mare czuje, że mimo nienawiści, którą żywi do Mavena, jest on prawdopodobnie jej jedyną szansą na przeżycie, zwłaszcza że Evangeline dąży do jak najszybszej egzekucji Czerwonej Królowej. Tymczasem Nowi i Czerwoni przygotowują się do wojny, bo nie chcą już dłużej pozostawać w ukryciu. Jest z nimi książę Cal, którego nic nie powstrzyma przed ratowaniem Mare. 
Kto rozświetli drogę buntowników, jeśli dziewczyna od błyskawic straci swoją moc? Już wkrótce ogień ogarnie wszystko i spali bezpowrotnie Nortę, jaką Mare znała.
Fragment książki dostępny tutaj.



Jeśli jeszcze nie jesteście do końca zdecydowani, lub wręcz przeciwnie, musicie mieć te książki, to Moondrive przygotowało dla Was specjalny kod rabatowy na dwie pierwsze części serii Czerwona Królowa. 


Copyright © 2014 My fairy book world , Blogger